Natalia Gibas (Lingwistyka stosowana) i Dominika Włodarz (Analityka biznesowa), które uczestniczyły w Letniej Szkole Języka Chińskiego i Praktyki Wielokulturowej, dzielą się swoimi doświadczeniami z czterotygodniowego pobytu w Beijing Institute of Technology.
Po przebyciu prawie 10 000 kilometrów w końcu wylądowałyśmy w krainie pand i najnowocześniejszych technologii. To właśnie tam rozpoczęła się nasza przygoda. Wolontariusze z Instytutu Technologii w Pekinie miło nas powitali i pomogli nam zaaklimatyzować się w naszej nowej rzeczywistości, która miała trwać cztery tygodnie.
TYDZIEŃ 1 – „Kto nie dotarł do Wielkiego Muru, nie jest bohaterem.”
Pierwszy tydzień w Chinach był pełen nowych wrażeń. Poznałyśmy różnych studentów z całego świata, odkryłyśmy, że w Azji nie można wrzucać papieru toaletowego do toalety i uczestniczyłyśmy w naszych pierwszych zajęciach z języka mandaryńskiego. Chociaż nie jest to łatwy język, lekcje rozbudziły w niektórych z nas prawdziwą pasję do nauki i dały nam pewność siebie potrzebną do prowadzenia prostych rozmów w codziennych sytuacjach.
Zwiedzanie Pekinu rozpoczęłyśmy od odwiedzenia tradycyjnych szarych domków, hutongów, gdzie spróbowałyśmy pierogów z nadzieniem z zupy krabowej i zebrałyśmy kolorowe pieczątki. Przed zobaczeniem dwóch głównych atrakcji, odwiedziłyśmy park Beihai, który jest przepięknym chińskim ogrodem. Widok Zakazanego Miasta ze wzgórza w parku Jingshan, w otoczeniu bajkowej muzyki i różowego zachodu słońca, był niezapomniany. Jednak najważniejszym wydarzeniem tygodnia była nasza wizyta na Wielkim Murze. Mieliśmy mglistą pogodę, a schody, jak zapowiadano, naprawdę były strome, ale trzeba przyznać, że wysokość muru oraz jego niekończąca się długość, wywarły na nas ogromne wrażenie. 
TYDZIEŃ 2 – „Latający makaron i kolory Letniego Pałacu”
W tym tygodniu zaczęłyśmy czuć się jak w domu. Wzięłyśmy też udział w długo oczekiwanych zajęciach z kaligrafii, podczas których nauczyłyśmy się prawidłowo pisać chińskie znaki. Odwiedziłyśmy również Świątynię Lamy, w której mogłyśmy zobaczyć, jaką rolę odgrywa religia w życiu Chińczyków. Później poszłyśmy do Pałacu Letniego, który jest ulokowany na rozległym obszarze z dość stromymi wzgórzami. Po zanurzeniu się w chińskiej kulturze i historii, wybrałyśmy się do Haidilao, słynnej sieci restauracji znanych z hot potu. Było to prawdziwe przeżycie, ponieważ musiałyśmy same gotować podane jedzenie. Przy okazji zamówienia makaronu, obejrzałyśmy przygotowany dla nas krótki pokaz, gdzie kelner... wymachiwał naszym makaronem! Bardzo nam się podobało, nie wspominając już o tym, jak ciepło zostałyśmy przyjęte jako obcokrajowcy, którzy są tu raczej rzadkością.
TYDZIEŃ 3 – „Kaczka po pekińsku... to słodka kaczka”
Po spędzeniu dłuższego czasu w Pekinie i zwiedzeniu dużej liczby pięknych tradycyjnych zabytków, postanowiłyśmy zobaczyć też coś bardziej nowoczesnego i młodzieżowego. Dlatego udałyśmy się do dzielnicy artystycznej 798. Kupiłyśmy nasze ulubione napoje „bałwanko-pingwinki” i oddałyśmy się eksploracji okolicy pełnej małych domków i kolorowych wystaw.
W tym tygodniu spróbowałyśmy również kaczki po pekińsku, która jest jedzona w szczególny sposób. Najpierw zjada się chrupiącą skórkę pokrytą różowym cukrem, a następnie mięso kaczki zawija się w cienki pszenny wrap z konfiturą ze specjalnej odmiany jabłek, cebulą, ogórkiem i sosem sojowym. Odwiedziłyśmy również Park Olimpijski, ale niestety, gdy się po nim spaceruje, odnosi się wrażenie, że wraz z zakończeniem igrzysk olimpijskich, przestało bić serce tego miejsca. 
TYDZIEŃ 4 – „Wszyscy razem: Kochamy BIT!”
Nasz ostatni tydzień można opisać w dwóch wyrażeniach: pożegnania pełne łez i zaopatrywanie się w rzeczy do zabrania do domu. Ale wcześniej miałyśmy okazję odwiedzić pchli targ w Pekinie. Były tam różnego rodzaju przedmioty, a wśród nich znalazłyśmy kamienie szlachetne i biżuterię. Chcąc kupić przedmioty, które będą nam służyć przez długi czas, poszłyśmy też do dużej galerii pełnej salonów optycznych. Miałyśmy również okazję być na pysznej uczcie w stylu prowincji Yunnan. Na zakończenie naszej podróży zobaczyłyśmy ostatni zabytek na naszej liście – Świątynię Niebios. Góruje ona nad parkiem, w którym się znajduje i pięknie lśni w wieczornym słońcu.
Gdyby ktoś zapytał nas, jak podsumowałybyśmy naszą podróż, z pewnością powiedziałybyśmy: „Kochamy BIT!”