Start - Wydmuszki z przesłaniem
Wydmuszki z przesłaniem

Grzegorz Trocha, absolwent Politechniki Śląskiej projektuje ogromne bramy z wydmuszek dla Krzyżoków z Borek Małych. Ta unikatowa tradycja trafiła w 2020 roku na Krajową Listę Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego.
Krzyżoki to kawalerowie z Borek Małych (powiat oleski w województwie opolskim), którzy każdego roku w Wielką Sobotę spotykają się w miejscowej remizie, by kończyć bramę wielkanocną, nad którą pracują od kilku tygodni. Budują ją poprzez nawlekanie wydmuszek na sznurki ułożone w przygotowany wcześniej projekt. Według tradycji bramę muszą zawiesić przed północą.
Krzyżoków jest zazwyczaj dwunastu. To symboliczna liczba nawiązująca do dwunastu apostołów. Po zawieszeniu wielkanocnej bramy, około godziny trzeciej nad ranem udają się do kościoła, skąd z szarfami, chorągwiami procesyjnymi i figurą Chrystusa Zmartwychwstałego, ruszają na obchód pól wkoło wioski. Według tradycji figurę niesie zawsze ten młodzieniec, który w najbliższym czasie ma się żenić. Chodząc po polach, kawalerowie modlą się o udane żniwa dla miejscowych rolników. O godzinie szóstej przybywają pod kościół i każdego roku przewodzą procesji rezurekcyjnej.
Ponad pięć tysięcy wydmuszek
Najstarsze zdjęcie Krzyżoków pochodzi z 1953 roku. Chorągwie i figura Chrystusa Zmartwychwstałego, które są na nim widoczne, zachowały się do dziś. Nie wiadomo jednak, kiedy dokładnie pojawiła się ta tradycja. Jak wspominają najstarsi mieszkańcy wsi – sięga przełomu dziewiętnastego i dwudziestego wieku.
Największym symbolem tej tradycji jest ogromna brama wielkanocna zrobiona z wydmuszek, która wisi zawsze w tym samym miejscu, w środku wioski. Do pomocy Krzyżokom angażują się mieszkańcy Borek Małych oraz sąsiednich sołectw, dostarczając kawalerom wydmuszki.
Brama biła już wiele rekordów. Największa – z aż 5422 jajek. Najwyżej zawieszona – na wysokości trzynastu metrów i sześćdziesięciu centymetrów. Do jej powieszenia używa się rusztowań. Kawalerowie wieszają ją w specjalnych zabezpieczeniach. Samo przeniesienie z remizy do miejsca zawieszenia również nie jest łatwe, bo trasa liczy ponad trzysta metrów. Tysiące wydmuszek z dodatkowymi elementami są ciężkie, do tego dochodzi zmęczenie, zimno i presja czasu.
Krzyżoki dbają jednak o najmniejsze szczegóły. Dokładnie mocują bramę w kilku miejscach, sprawdzają po kilka razy wiązania i wzajemnie sobie pomagają. Poziom trudności wzrasta, bo w ostatnich latach w konstrukcji pojawiły się elementy ruchome i 3D. Raz przy wieszaniu bramy pomogli patrolujący policjanci, którzy światłami radiowozu świecili tak długo, aż Krzyżoki skończyli prace.
Za sprawą dużej liczby zebranych wydmuszek, w ostatnich projektach bramy da się rozpoznać wielkanocne i religijne symbole, m.in. zajączka, koszyczek, kielich z hostią, koronę cierniową, dzwonek czy wielkanocną pocztówkę. Pojawiły się napisy z wydmuszek – „Wesołych Świąt” i „Alleluja”. Bramy mają nieść ludziom przesłanie. Krzyżoki tłumaczą na przykład, że wielkanocną pocztówką chcieli zwrócić uwagę na to, że w dobie smartfonów zapominamy o wysyłaniu kartek na święta. I tak, ich brama przez cały rok przypominała o tradycyjnej formie składania życzeń bliskim, którzy mieszkają daleko od nas.

Z pokolenia na pokolenie
Początkowo bramy miały po 200-300 wydmuszek i były robione w kształcie symetrycznych, jednolitych wzorów. W ciągu ostatnich dwudziestu lat ta tradycja nabrała jednak rozpędu. Najpierw na bardziej ambitne projekty postawił Roman Wróbel, a schedę po nim przejął Grzegorz Trocha.
Grzegorz ma 26 lat. Urodził się i do teraz mieszka w Borkach Małych. To absolwent Politechniki Śląskiej, na której ukończył najpierw studia inżynierskie na kierunku mechatronika, a później magisterskie na kierunku automatyka i robotyka na Wydziale Mechanicznym Technologicznym.
– Rozpocząłem swoją przygodę z Krzyżokami w wieku 15 lat, gdy zaprosili mnie starsi koledzy. Choć wcześniej musiałem przejść „casting”. Każdy jest bowiem najpierw sprawdzany ze swoich umiejętności wokalnych. Było to dla mnie duże wyróżnienie. To ważna tradycja nie tylko w naszej wiosce, ale także w mojej rodzinie – dosłownie z dziada pradziada – opowiada nasz rozmówca.
Grzegorz jest prawdziwym pasjonatem tej tradycji. Dodatkowa rola związana z projektowaniem sprawia mu wiele radości. Robi to od 2021 roku.
– Swój pierwszy projekt oraz liczenie wydmuszek wykonałem na kartce bloku milimetrowego. Zrobiliśmy wtedy bramę z około 2100 jajek. W naszych szacunkowych obliczeniach od wielu lat przyjęte było, że na jedno jajko przypadało około 6-8 cm sznurka. Skalowałem to mniej więcej i liczyłem, ile będziemy potrzebować wydmuszek. W kolejnym roku projektowałem już bramę w programie Autodesk Inventor. Rozpocząłem wtedy pracę jako konstruktor zaawansowanych linii produkcyjnych, więc chciałem pogłębić obsługę tego programu. Przy okazji przygotowałem dokumentację techniczną naszej bramy. Przy wirtualnym projekcie są większe możliwości, można dokładnie wyliczyć, ilu wydmuszek potrzebujemy. Gdy miałem czas, to liczyłem nawet, jaki opór wiatru wytwarzają nasze bramy oraz naciągi lin, żeby nic nie pospadało. Nie jest to łatwe, bo używamy nawet do trzech kilometrów sznurka. Chciałem zapewnić optymalne bezpieczeństwo, bo w końcu nasza brama wisi nad drogą, którą jeżdżą samochody oraz spacerują mieszkańcy wioski – opowiada Grzegorz, który w trakcie rozmowy wrócił do chwil spędzonych na Politechnice Śląskiej. – To był świetny czas. Choć było dużo nauki, to wspominam go bardzo ciepło. Do teraz mam kontakt z kolegami. Umiejętności z tamtych czasów przydały mi się także do digitalizacji naszych chorągwi, które mają już rysunki techniczne i opisy, a niedługo będą rekonstruowane. Rysunki te zostały zresztą dostarczone do Muzeum Śląskiego w Katowicach.
Już nie tylko lokalnie
W 2017 roku, aby udokumentować ten zwyczaj, do wioski w Wielką Sobotę przyjechali przedstawiciele Instytutu im. Wojciecha Korfantego w Katowicach (wówczas Regionalnego Instytutu Kultury w Katowicach), Muzeum Wsi Opolskiej w Bierkowicach i opolskiego oddziału Narodowego Instytutu Dziedzictwa. Spędzili oni z Krzyżokami całą noc, dokładnie obserwując ich trud.
– O tradycjach Krzyżoków i bramy wielkanocnej dowiedziałem się podczas zbierania informacji o ludowych zwyczajach w województwie opolskim – mówi Robert Garstka z Instytutu im. Wojciecha Korfantego w Katowicach, współautor książki „Czas niezwykły. Obrzędowość doroczna na Górnym Śląsku”. – Nie słyszałem o nich wcześniej. Wielkim zaskoczeniem była dla mnie brama wielkanocna. Uważam, iż jest to ewenement, co najmniej na skalę naszego kraju. Pojawialiśmy się w wielu miejscach, by opowiadać później o naszej książce, ale zawsze największe zainteresowanie wzbudzała brama z wydmuszek.
W 2020 roku tradycja ta została wpisana na Krajową Listę Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego. Dzięki temu wzbudziła w ostatnich latach duże zainteresowanie nawet ogólnopolskich mediów, a do wioski przyjeżdża coraz więcej gości, aby podziwiać bramę.
Grzegorz Trocha przyznaje, że pomysły na projekty pojawiają się zazwyczaj spontanicznie. Ostateczny kształt nie jest tylko jego decyzją. Dyskutuje nad nim wspólnie cała dwunastka Krzyżoków.
– Staramy się, aby motyw był zawsze związany z Wielkanocą lub po prostu religią. Moje projekty to m.in. pisanka czy Golgota. Z roku na rok podnosimy sobie poprzeczkę, szukamy nowych pomysłów. Staramy się też udoskonalać technikę mocowania bramy, aby w jak najlepszym stanie przetrwała cały rok i zachowała swój kształt. Tegoroczny projekt też już mam w głowie, ale nie mogę go zdradzić. Strzeżenie tej tajemnicy to kolejna tradycja. Do momentu zawieszenia bramy kształt znają tylko Krzyżoki i staramy się nie chwalić nawet naszym rodzinom. Dlatego zapraszam wszystkich do Borek Małych, by ją zobaczyć – zapowiada bohater artykułu.
tekst: Martin Huć
zdjęcia: Martin Huć, archiwum prywatne
Tekst pochodzi z Biuletynu 3 (375) 2025