Rowerem na koniec świata

Share on facebook
Facebook
Share on linkedin
LinkedIn
3

72-letni Henryk Braś, emerytowany nauczyciel akademicki Ośrodka Sportu Politechniki Śląskiej, latem ubiegłego roku pokonał rowerem ponad 5128 kilometrów i po raz drugi w życiu zdobył Przylądek Północny w Norwegii. I choć jest miłośnikiem podróży, a także uwielbia swoją pasją zarażać innych, to ta wyprawa była mu wyjątkowo potrzebna.

– Mam szczęście do zdrowia, dzięki czemu w tym wieku mogę spełniać swoje odważne marzenia. Potrzebowałem tej wyprawy. W ostatnich latach straciłem kilka najbliższych mi osób, dlatego musiałem ruszyć się z domu. Poza tym tęskniłem za Skandynawią, jej przyrodą i zwierzętami, zwłaszcza reniferami. Ciągle tłumaczę ludziom, że każdy może w życiu odnaleźć „swojego renifera”, do którego zawsze chętnie będzie wracał. Uważam, że tak daleka podróż może być sensem naszego życia i każdy ją doceni. Uwierzcie mi – rozpoczyna opowieść Henryk Braś.

Miłośnik podróży
Henryk Braś ze sportem jest związany od zawsze. Trenował judo, dużo biegał. Jako nauczyciel wychowania fizycznego w Ośrodku Sportu Politechniki Śląskiej przepracował ponad 40 lat. Na zasłużoną emeryturę przeszedł w 2019 roku. Miłośnikiem jazdy na rowerze jest od najmłodszych lat. Lubi chodzić po górach. Jest pasjonatem podróżowania w każdej formie. Już jako nastolatek zwiedził autostopem najpierw całą Polskę, a potem niemal całą Europę. Jego ambicje były coraz większe. Z różnych powodów musiał je jednak odłożyć na dorosłe lata.

– A to nie miałem paszportu, a to brakowało pieniędzy. Obejrzałem jednak wtedy film „Easy Rider” oraz przeczytałem kultową książkę „W drodze” Jacka Kerouaca. To mnie natchnęło i postanowiłem, że chcę wykorzystać swoje życie – opowiada bohater artykułu.

Zdobył Mount Blanc, gdzie na miejsce rozpoczęcia wędrówki na szczyt, pojechał z Gliwic rowerem. Zajęło mu to około miesiąca. Po raz pierwszy na Przylądek Północny zajechał rowerem w 1999 roku. Można powiedzieć, że z okazji 25-lecia tej podróży, zafundował ją sobie po raz drugi.

80 kilometrów dziennie na rowerowy Mount Everest
Pan Henryk aktualnie mieszka w Stanicy w gminie Pilchowice. To stamtąd w lipcu ubiegłego roku wyruszył w swoją wielką podróż. Jechał między innymi przez Sandomierz, Kazimierz Dolny, Litwę, Łotwę, Estonię, Finlandię, Szwecję i Norwegię. Niemal ciągle na rowerze, którym postanowił także wrócić do domu. I jedynie w drodze powrotnej, czasami wsiadał do autobusu czy pociągu. Podróżował ponad dwa miesiące. Każdego dnia starał się pokonać około 80 kilometrów.

– Trwało to dosłownie 71 dni – mówi bohater artykułu. – Przylądek Północny to miejsce przez niektórych uważane za rowerowy Mount Everest. Poprzednim razem było tam jednak zupełnie inaczej. W 1999 roku spędziłem tam czas sam na sam z przyrodą. Wiedziałem, że teraz Przylądek Północny jest znacznie bardziej popularny, ale ogrom ludzi i komercji mnie przeraził. Jest tam hotel, parking, mnóstwo kamperów, turystów…

Sama jazda rowerem nie była jedynym wyzwaniem. Pan Henryk tylko czterech nocy nie spędził w namiocie, a w motelach. Poza tym, każdego dnia musiał złożyć i rozłożyć namiot, zaplanować trasę i jechać w nieznane. Czasami było niezwykle ciepło, nawet 35 stopni Celsjusza, czasami przez tydzień padało. Niektóre podjazdy miały po trzy kilometry i nachylenie 9 %. Jak podkreśla, najważniejsze w takiej podróży są doświadczenie oraz przygotowanie – odpowiednie ubranie, dokumenty, najpotrzebniejsze rzeczy.

– Zabrałem ze sobą na przykład około dwa kilogramy suchej kiełbasy, która mi smakuje, ale przede wszystkim nie psuje się. Bywały momenty w trasie, gdy przez nawet 70 kilometrów nie trafiałem na żaden sklep, więc wtedy zdecydowanie prowiant się przydaje. Także w Norwegii, gdzie jest bardzo drogo i burger potrafi kosztować nawet 100 złotych.

1

Studenci pamiętają i wywołują wzruszenie
Podróż relacjonował na swoim profilu na Facebooku. Tam można znaleźć dokładne opisy, przeżycia, ogromną ilość zdjęć i filmów, a także wiele słów wsparcia od znajomych w komentarzach.

– Byłem w szoku z powodu ogromu wiadomości, słów wsparcia, które otrzymywałem, także od moich koleżanek i kolegów, z którymi pracowałem na Politechnice Śląskiej, a również i studentów, z którymi miałem zajęcia. Byłem bardzo wzruszony, że ciągle o mnie pamiętają. Gdy już wróciłem do domu w Stanicy, najbliżsi sąsiedzi czekali na mnie z gratulacjami. To wspaniałe chwile – relacjonuje pan Henryk.

 W trakcie podróży najbardziej lubi kontakt z przyrodą. Mówi o sobie, że jest wędrowcem. Chciałby swoją pasją do wędrowania i odkrywania nowych miejsc zarażać innych. To między innymi był jeden z celów podróży. Już tęskni za widokiem fok, reniferów, norweskich chatek. Nie w telewizji czy w smartfonie – tylko na żywo.

– Świat zmienił się przez 25 lat, zmieniły się kraje, które odwiedzałem. Zmieniła się ilość samochodów, które poruszają się po trasach. I choć samotnie spędziłem w trakcie trasy swoje 72. urodziny, to były one dla mnie wyjątkowe. Poranna kawa, wafelki, przyroda wokół… Było pięknie – wspomina emerytowany pracownik naszej Uczelni.

Na tej podróży marzenia pana Henryka jednak się nie kończą. Kolejne także są związane z podróżami.

 – Chciałbym odbyć podróż na piechotę dookoła Polski – zapowiada. – Po tylu podróżach, po tym jak zwiedziłem wiele krajów, muszę pochwalić naszą Ojczyznę. Jest przepiękna, niezwykle się rozwinęła. Nie mamy się czego wstydzić. Lubię spacerować. Można wtedy więcej zobaczyć, poznać ludzi, dlatego mam nadzieję, że i tą historią uda mi się podzielić.

 Autor: Martin Huć
Zdjęcia: archiwum Henryka Brasia

Tekst pochodzi z Biuletynu 12 (372) 2024

2

© Politechnika Śląska

Polityka prywatności

Całkowitą odpowiedzialność za poprawność, aktualność i zgodność z przepisami prawa materiałów publikowanych za pośrednictwem serwisu internetowego Politechniki Śląskiej ponoszą ich autorzy - jednostki organizacyjne, w których materiały informacyjne wytworzono. Prowadzenie: Centrum Informatyczne Politechniki Śląskiej (www@polsl.pl)

Deklaracja dostępności

„E-Politechnika Śląska - utworzenie platformy elektronicznych usług publicznych Politechniki Śląskiej”

Fundusze Europejskie
Fundusze Europejskie
Fundusze Europejskie
Fundusze Europejskie