Start - Dla kandydata – Inżynieria Biomedyczna - Projekt AfterCovid-artykuł13

dr n. med. Aleksandra Karykowska
Uniwersytet Przyrodniczy we Wrocławiu
“Bezsenność jako nowa choroba cywilizacyjna.
Czy może być objawem long covid?“
Gdy w 1889 roku Thomas Edison w wywiadzie dla czasopisma “Scientific Journal” stwierdził, że sen to strata czasu, prawdopodobnie nikt nie przypuszczał, w jak dużym odkrywca jest błędzie. I rzeczywiście z punktu widzenia biologii ewolucyjnej sen wydaje się być totalną pomyłką… Pozbawia nas możliwości zdobywania pokarmu, poszukiwania partnera, rozmnażania się, czy obrony przed niebezpieczeństwem. Po co zatem spędzamy 1/3 życia (zakładając, że śpimy zalecane 8 godzin) w stanie dziwnego zawieszenia, który może sprawić, że to życie utracimy? Obecnie na szczęście wiemy dużo więcej na ten temat. I możemy z całą pewnością stwierdzić, że nie ma absolutnie żadnego procesu w naszym organizmie, na który sen nie wywierały by korzystnego wpływu. Mało tego, to właśnie pozbawieni snu możemy pożegnać się z tym światem…W skali przetrwania sen zajmuje trzecie miejsce. Bardziej potrzebne są nam do życia tylko powietrze i woda. Zatem dlaczego dobrowolnie się go pozbawiamy, skoro jest nam bardziej potrzebny niż pokarm? Mało tego śpiąc kiepsko odbieramy sobie możliwość regeneracji komórek, odbudowania odporności, regulacji gospodarki hormonalnej, przerobienia emocjonalnego codziennych trudności, czy utrwalenia w korze mózgowej tego, czego nauczyliśmy się na tak ważnym szkoleniu. Zła jakość i niewystarczająca ilość snu stanowią także podłoże wielu współcześnie występujących chorób – od cukrzycy, przez depresję po Alzheimera. Deprywacja snu zwiększa również prawdopodobieństwo wypadków: zarówno komunikacyjnych, jak i tych w miejscu pracy, pogarsza jakość życia oraz relacje interpersonalne. Ludzie niewyspani częściej pozwalają sobie na nieetyczne zachowania wobec współpracowników, są mniej zdolni do współpracy oraz mniej chętni do wykonywania pracy. Wg badań pracownicy z deficytem snu dużo częściej uprawiają tzw. „cyberbumelanctwo” w godzinach pracy. Sama bezsenność wywiera na nas tak negatywny wpływ, że WHO ulokowała ją na 9.miejscu wśród wszystkich chorób psychicznych i neurologicznych w krajach uprzemysłowionych.. Jeszcze w XIX wieku sądzono, że sen jest jednostajnym procesem, w trakcie którego mózg odpoczywa, a jego aktywność się obniża.
Aktualnie wiemy, że sen, podobnie jak wiele innych procesów w organizmie, przebiega w następujących po sobie cyklach, które trwają około 90 minut. Cykle te, zwane również interwałami, powtarzają się kilkakrotnie w trakcie nocy, a w każdym z nich wyróżniamy cztery fazy: N1, N2, N3 (tzw. sen nREM) i REM. Faza pierwsza to kilka minut, w trakcie których pogrążamy się we śnie. To w niej możemy doświadczać mimowolnych szarpnięć, tzw. mioklonii przysennych, bądź uczucia spadania. W fazie tej bardzo łatwo jest nas obudzić, a jeśli do tego dojdzie, wiele osób twierdzi, że w ogóle nie spało. Faza N2 to faza snu płytkiego, której towarzyszy stopniowe spowalnianie procesów metabolicznych oraz obniżanie temperatury ciała. Po niej następuje faza snu głębokiego N3 (sen wolnofalowy), w której obniżają się ciśnienie krwi i tętno, spowalnia oddech, a mięśnie się rozluźniają. To właśnie w trakcie snu głębokiego uwalniany jest hormon wzrostu, dzięki któremu nasze tkanki mogą się regenerować, rany goić, a w nerkach intensywniej usuwane są szkodliwe substancje. W fazie N3 zwiększa się ponad to ilość płynu mózgowo-rdzeniowego, który wypłukuje szkodliwe substancje spomiędzy neuronów, oczyszczając tym samym mózg z toksyn. Przypuszcza się, że ma to znaczenie w obniżeniu ryzyka demencji i choroby Alzheimera. W fazie snu REM (z ang. rapid eye movement), zwanej również fazą marzeń sennych występują najbardziej niezwykłe i najczęściej zapamiętywane sny. To one pomagają nam w przetwarzaniu i łagodzeniu emocji. Prócz tego faza ta odpowiada za konsolidację pamięci i utrwalanie zdobytej wiedzy i umiejętności. W ciągu nocy proporcje poszczególnych faz snu w cyklu zmieniają się. Tym samym etapy snu głębokiego stają się coraz krótsze, a marzeń sennych coraz dłuższe. O tyle, o ile dla przetrwania najistotniejszy wydaje się być sen głęboki, dominujący na początku nocy, faza REM, przeważająca pod koniec snu również ma ogromne znaczenie.
Jako pokłosie pandemii Covid-19, o której nie da się łatwo zapomnieć, obserwuje się ogromny wzrost liczby przypadków zaburzeń snu, bezsenności, rozregulowania wewnętrznych rytmów biologicznych. Lęk przed zachorowaniem, stres, izolacja społeczna oraz związana z nią praca i nauka zdalna istotnie wpłynęły na nasze zdrowie psychiczne i fizyczne. Ucierpiał na tym również nasz sen. Mało tego, sama infekcja również mogła wpłynąć na jego jakość, co odkryliśmy w niedawno przeprowadzonych badaniach. Zaobserwowaliśmy u ankietowanych zmiany dotyczące pory zasypiania i budzenia, prowadzące do zmiany chronotypu. Osoby, które przeszły infekcję ponad to dużo częściej skarżyły się na problemy z zasypianiem, wybudzenia śródnocne, zmęczenie w ciągu dnia. Nie mamy jednak jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, co jest przyczyną. Czy zmiany w obszarze mózgowia, które obserwowaliśmy u osób z Covid-19, objawiające się utratą węchu i smaku mogły zaistnieć także w sferze międzymózgowia związanej z regulacją snu i rytmu okołodobowego? Lęk przed konsekwencjami choroby, problemy z oddychaniem charakterystyczne dla wirusa, zmiany behawioralne związane z chorobą jak np. brak ekspozycji na światło słoneczne i nadmiar sztucznego niebieskiego światła w godzinach wieczornych, gdy chorzy w trakcie infekcji pochłaniali na potęgę seriale na Netflixie? Bez względu na przyczynę, widzimy, że problem istnieje, a trwająca bezsenność u ozdrowieńców jest jednym z przejawów long-covid. I choć wpływ snu na zdrowie jest bezsprzeczny, a w mediach coraz częściej się o nim wspomina, należy pamiętać, że ta wiedza nie może stać się dla nas kolejnym powodem do zmartwień. Leżenie w łóżku i zamartwianie się o konsekwencje tego, że nie możemy zasnąć wciąga nas w błędne koło bezsenności. Im bardziej będziemy się martwić, tym gorzej będziemy spać. Dlatego zamiast rozmyślać, trzeba zacząć działać. Pamiętajmy przy tym, że leki nasenne działają na sen jak paracetamol na złamaną nogę. Wprawdzie usuwają to, co najbardziej dokucza, ale nie leczą przyczyny. I choć pomogą usnąć, nigdy nie zapewnią nam snu dobrej jakości. Istnieje cała gama praktyk, które po wprowadzeniu do codziennej rutyny, mogą przywrócić snowi pierwotną jakość. Wiele z nich to bardzo proste ćwiczenia, drobne zmiany stylu życia lub zwykłe obserwacje, nie wymagające dużego wysiłku.

Serce ma się tylko jedno! Dołącz do Naszego wykładu popularno-naukowego, gdzie dowiesz się jak sztuczne serce, może dać nam “nowe życie”.
Zapraszamy na wykład popularno-naukowy już 26. maja. Dołącz do Nas za pośrednictwem platformy ZOOM (identyfikator spotkania: 932 6745 2017, kod dostępu: 007971) lub zobacz transmisję wydarzenia na Youtube.

Z przyczyn niezależnych styczniowy wykład na temat ,,Sztuczne serce – wczoraj, dziś, ale czy jutro?” jest przełożony na późniejszy termin.