Jerzy Juzoń www
Autor: Anna Świderska     Publikacja: 08.07.2024
Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn

Zobaczyć światło

Jerzy Juzoń, absolwent Politechniki Śląskiej założył fundację, która wspiera finansowo studentów pierwszego roku. Udało mu się skończyć studia w trudnych latach 50. ubiegłego wieku dzięki stypendium, dlatego po osiągnięciu sukcesu zawodowego, postanowił podzielić się swoim majątkiem. Fundacja Edukacyjna Jerzego Juzonia (FEJJ) w ciągu 12 lat działalności pomogła już ponad 5 tysiącom młodych osób, a jego historia inspiruje do działania.

W październiku 1951 roku Politechnika Śląska w Gliwicach, inauguruje swój siódmy rok akademicki. Uczelnia kształci już na pięciu wydziałach - rok wcześniej obok chemicznego, elektrycznego, inżynieryjno-budowlanego i mechanicznego utworzono wydział górniczy. W dzielnicy uniwersyteckiej powstają kolejne gmachy, prasa notuje sukcesy badawcze naukowców a liczba studentów stale rośnie. 19-letni Jerzy Juzoń ze Skarżyska, wraz z blisko 500 studentami rozpoczyna naukę na wydziale chemicznym. Podobnie jak jego rówieśnicy, dotknięty bolesnymi doświadczeniami z czasów niedawno zakończonej II wojny światowej. Dla jego pokolenia wykształcenie wyższe było przepustką do lepszego życia, które po traumach wojny chcieli budować od nowa. Mimo trudnych lat 50., kiedy brakowało wszystkiego, wśród studentów panuje entuzjazm i głód wiedzy, który starają się zaspokoić profesorowie lwowscy. Młody student Jerzy ma zajęcia między innymi z wybitnym chemikiem, prof. Wiktorem Jakóbem.

fot. A. Świderska (2)

– To był profesor, który był straszną kosą, bardzo trudno było u niego zdać egzamin, większość podchodziła kilka razy – wspomina Jerzy Juzoń. – Raz z kolegą Czarkiem spóźniliśmy się dosłownie 2 minuty. W budynku przy ul. Strzody był długi korytarz przegrodzony drzwiami, które zamknięto nam przed nosem. Mój kolega był bardzo obrotny, namówił mnie, żebyśmy spróbowali dostać się do środka przez okno i tak też uczyniliśmy. Czekaliśmy zestresowani pod salą profesora. Po kwadrancie w drzwiach stanął zdziwiony prof. Jakób, bo gdy zaczynał egzaminować nie widział nas. Przyznaliśmy się zarówno do spóźnienia jak i do tego w jaki sposób weszliśmy. Profesor wziął nasze indeksy i zaliczył nam przedmiot bez egzaminowania mówiąc, że do niego studenci boją się przychodzić drzwiami, więc skoro my oknem to znaczy, że musieliśmy być świetnie przygotowani.

Rozmawiamy w Warszawie w siedzibie Fundacji Edukacyjnej Jerzego Juzonia, którą nasz absolwent założył w 2012 roku, żeby wspierać finansowo, wyłącznie z prywatnego majątku, niezamożnych studentów pochodzących z małych miejscowości. Pan Jerzy, który w tym roku skończy 92 lata, imponuje swoją kondycją, serdecznością, doskonałą pamięcią i pozytywną energią. Aż trudno uwierzyć, że przed laty życie mocno go doświadczyło.

– Urodziłem się w rodzinie, w której dobrze się powodziło, ale wszystko zburzyła wojna. Mój ojciec należał do Związku Orła Białego, pierwszej konspiracyjnej organizacji wojskowej, na początku 1940 roku został aresztowany i rozstrzelany. Wyrzucono nas z mieszkania i zakwaterowano w baraku bez wody, kanalizacji, bez niczego. Jako mały chłopiec czasami zimą chodziłem do szkoły boso, nie było chyba dnia, w którym nie byłem głodny. Udało mi się skończyć szkołę podstawową a później zdać maturę dzięki pomocy rodziny. Te trudne warunki życia wytworzyły we mnie, takie zacięcie, żeby skończyć studia, które pozwolą mi inaczej żyć.

Wybrał technologię chemiczną na Politechnice Śląskiej w Gliwicach, bo chciał pracować w przemyśle chemicznym. Nauka przychodziła mu z łatwością, ale trudno mu było wiązać koniec z końcem, musiał pracować fizycznie przy przeładunku węgla i innych towarów. Po pierwszym roku, gdy otrzymał stypendium za dobre wyniki w nauce, jego sytuacja materialna się poprawiła. Wtedy już zaczęła kiełkować myśl o odwdzięczeniu się w przyszłości za otrzymaną szansę.

fot. archiwum Politechniki Śląskiej, lata 50. XX w. na www
fot. archiwum Politechniki Śląskiej, lata 50. XX wieku

– Mój tato zawsze powtarzał, że gdyby nie to stypendium, nie skończyłby studiów. Obiecał sobie, że jeśli uda mu się w życiu, pomoże innym – mówi Aleksandra Sierakowska, która jest częścią zespołu Fundacji Edukacyjnej Jerzego Juzonia. – Historia życia mojego taty to taki trochę “american dream”, osiągnął w życiu duży sukces, teraz dzieli się tym, co dostał. Ta fundacja była jego marzeniem.

W 1955 roku Jerzy Juzoń skończył studia pierwszego stopnia na Politechnice Śląskiej specjalizując się w zakresie “Wielkiej Syntezy Organicznej”. Nie zdecydował się od razu na podjęcie studiów magisterskich ze względu na trudną sytuację materialną matki, którą chciał wspomóc (tytuł magistra uzyska później, w latach 60. Na Politechnice Wrocławskiej). Nakaz pracy, jaki wówczas obowiązywał wszystkich absolwentów, skierował go do Nadodrzańskich Zakładów Przemysłu Organicznego „Rokita” w Brzegu Dolnym. To była wielka fabryka, przekształcona po przejęciu zakładu, produkującego na rozkaz Hitlera gazy bojowe testowane między innymi na więźniach obozów koncentracyjnych. W ciągu kilkunastu lat od zakończenia II wojny światowej “Rokita” stała się jednym z czołowych zakładów przemysłu chemicznego w Polsce, produkującym związki służące celom cywilnym i społeczeństwu. Jerzy Juzoń przepracował tam 24 lata przechodząc od najniższego do najwyższego stanowiska – dyrektora naczelnego zakładu. W wieku 59 lat założył prywatną firmę, a później dwie kolejne. Z pieniędzy z ich sprzedaży Fundacja Edukacyjna Jerzego Juzonia przyznaje około 400 stypendiów rocznie, każde w wysokości 6 tys. zł.

!Jerzy Juzoń z zespołem fundacji. W środku stoi Aleksandra Sierakowska, pierwsza z prawej to Julia Sierakowska fot. StudioRyba www
Jerzy Juzoń z zespołem fundacji. Od lewej: Katarzyna Parczewska, Elżbieta Gajewska,
Aleksandra Sierakowska, Anna Łaniecka-Juzoń, Julia Sierakowska, fot. StudioRyba

– Nie potrzebuję mieć więcej, tak mnie rodzice wychowali, w duchu poszanowania ludzi, pracy, dążenia do nowych celów, po to, bym pomagał innym. Chcę pomagać młodym Polakom, którym na razie w życiu nie układa się, tak jak kiedyś mnie. Wykształcenie wyższe jest niezbędne, żeby ludzkość szła do przodu, edukacja to absolutna podstawa. Dajemy im to pierwsze stypendium po to, żeby zobaczyli, że mają przed sobą światło i wielkie możliwości – tłumaczy fundator.

– Jestem bardzo dumna z mojego dziadka i z tego, co udało mu się stworzyć – mówi Julia Sierakowska, odpowiedzialna w fundacji za komunikację. – U źródeł naszej fundacji leży wiara w edukację i to, że edukacja odmienia nasze życie. Chcemy wyrównywać szanse osób z mniejszych miejscowości i wsi w dostępie do edukacji wyższej. Muszą pokonywać dodatkową barierę - przeprowadzić się i utrzymać w większym mieście. Szczególnie trudno jest im na pierwszym roku studiów, kiedy zaczynają inny sposób nauczania. Nasze stypendium pozwala im zdjąć ciężar finansowy, żeby mogli skupić się na nauce.

– Nie czuję się filantropem, ale mam ogromną satysfakcję, a dzięki spotkaniom z naszymi stypendystami wiem, że mamy naprawdę wspaniałą młodzież. Nasze wsparcie finansowe nie pokryje wszystkiego, to taka wędka – opowiada pan Jerzy. 

Fundacja Edukacyjna Jerzego Juzonia stara się utrzymywać stały kontakt ze swoimi stypendystami. Dwa razy w roku spotykają się, dzielą swoimi sukcesami i bolączkami, poznają historię pana Jerzego. Jego postawa robi na młodych ludziach ogromne wrażenie o czym świadczą listy i poruszające wpisy w pamiątkowych albumach.

– Nasi stypendyści mówią nam, że mój tato jest dla nich wzorem, piszą podziękowania. Jest to bardzo wzruszające, szczególnie w czasach braku autorytetów – mówi Aleksandra Sierakowska. – Jeden z nich po kilku latach wpłacił na konto fundacji 10 tys. zł pisząc w tytule przelewu, że kiedyś otrzymał od nas wsparcie a teraz chce je przekazać innym.
Wśród stypendystów Fundacji Edukacyjnej Jerzego Juzonia są także studenci i absolwenci Politechniki Śląskiej. Wszyscy zgodnie podkreślają, że stypendium ułatwiło im adaptację na pierwszym roku studiów, pozwoliło mniej przejmować się rachunkami a bardziej skupić na nauce. Jeden ze studentów napisał, że inspirowany historią pana Jerzego, zrozumiał jak ważne jest dzielenie się sukcesem i pomocą z innymi, aby wspólnie budować lepszą przyszłość.

© Politechnika Śląska

Polityka prywatności

Całkowitą odpowiedzialność za poprawność, aktualność i zgodność z przepisami prawa materiałów publikowanych za pośrednictwem serwisu internetowego Politechniki Śląskiej ponoszą ich autorzy - jednostki organizacyjne, w których materiały informacyjne wytworzono. Prowadzenie: Centrum Informatyczne Politechniki Śląskiej (www@polsl.pl)

Deklaracja dostępności

„E-Politechnika Śląska - utworzenie platformy elektronicznych usług publicznych Politechniki Śląskiej”

Fundusze Europejskie
Fundusze Europejskie
Fundusze Europejskie
Fundusze Europejskie