Start - Koło zamachowe Twojego sukcesu
Koło zamachowe Twojego sukcesu

Koła naukowe to wspaniała przygoda. To wielkie doświadczenie i często trampolina do zawodowych sukcesów. Postanowiliśmy porozmawiać z kilkoma absolwentami Politechniki Śląskiej, którzy należeli do kół naukowych. Ich losy pokazują, że ta decyzja potrafiła nadać rozpęd karierze zawodowej.
Zawodowa trampolina
Absolwenci Politechniki Śląskiej zwracają uwagę, że obecność w kole naukowym rozwinęła ich w wielu aspektach. To nie tylko dodatkowa wiedza oraz możliwość zastosowania jej w praktyce. To także obecność na targach, konferencjach, udział w konkursach oraz zawodach – również międzynarodowych. Dla wielu absolwentów okazała się doskonałą trampoliną do kariery zawodowej.
– Z łatwością udało mi się znaleźć pracę zaraz po studiach, przy niewielkim doświadczeniu zawodowym. Pracodawcy bardzo przychylnie patrzyli na osoby, które zrobiły trochę więcej, niż sam dyplom ukończenia studiów – tłumaczy Piotr Papaj (należał do koła naukowego Silesian Greenpower). – Obecnie pracuję jako inżynier mechanik w dużej, polskiej firmie w dziale zajmującym się pojazdami sterowanymi autonomicznie AGV. Ponadto należę do stowarzyszenia naukowo-technicznego zrzeszającego inżynierów i techników mechaników polskich (SIMP), w którym jestem wiceprezesem gliwickiego oddziału.
– Pracuję w motoryzacji. Zaczynałem jako konstruktor, a obecnie prowadzę projekty i rozwijam produkty – fotele samochodowe, które ostatecznie trafią do aut w masowej produkcji – mówi Krystian Kluska (Silesia Automotive). – W Silesia Automotive byłem ponad cztery lata. W tym czasie dokończyliśmy budowę pierwszego bolidu oraz zaprojektowaliśmy i zbudowaliśmy drugi bolid na zawody Formula Student.
– Obecnie pracuję jako inżynier MES w firmie Autoliv Poland. Jest to jeden z największych dostawców pasywnych systemów bezpieczeństwa na rynek automotive na świecie – mówi Bartłomiej Olech (SKN Biomechatroniki „BIOKREATYWNI”), który miał okazję pełnić funkcję prezesa koła. – Jestem odpowiedzialny za przygotowywanie oraz analizę modeli obliczeniowych wystrzałów poduszek powietrznych oraz symulacji pełnych zderzeń samochodowych. Pracuję dla największych koncernów motoryzacyjnych, takich jak: BMW, Daimler, Jaguar Land Rover czy Volvo.
Koła naukowe potrafią mieć na tyle rozbudowaną strukturę, że nie tylko posiadają swój zarząd i prezesa, ale często również osoby odpowiedzialne za marketing, pozyskiwanie sponsorów czy prowadzenie mediów społecznościowych. To przybliża im funkcjonowanie prawdziwego przedsiębiorstwa.
– W kole naukowym byłem liderem zespołu elektroniki i elektryki, a na ostatnim roku studiów jego prezesem – mówi Damian Pietryja (SKN PolSl Racing). – Oba te stanowiska pomogły mi zdobyć doświadczenie i umiejętności miękkie podczas rozmów z przedstawicielami instytucji państwowych, dyrektorami firm czy władzami Politechniki Śląskiej. Kompetencje te zaprocentowały podczas rozmów kwalifikacyjnych. Po obronie pracy magisterskiej, dzięki aktywnej działalności w kole naukowym i zdobytemu tam doświadczeniu, dołączyłem do gliwickiej firmy Blees, zajmującej się projektowaniem i produkcją autonomicznych minibusów.
Wśród naszych rozmówców są także osoby, które postawiły na własną działalność gospodarczą.
– Zawodowo zajmuję się projektowaniem oraz produkcją symulatorów medycznych, które pomagają w nauce bezpiecznego stosowania różnych procedur medycznych, takich jak iniekcja dożylna czy intubacja – tłumaczy Maksymilian Śmiech (SKN Biomechatroniki „BIOKREATYWNI”). – Po wyjeździe do Wielkiej Brytanii, początkowo pracowałem jako projektant w dziale R&D firmy Trucorp. Po kilku latach postanowiłem otworzyć własną działalność – Decent Simulators, w której koncentruję się na produkcji uproszczonych modeli, ale za to z bardziej przystępnymi cenami. Udział w kole naukowym, jak każda dodatkowa aktywność poza studiami, na pewno pomogły mi w życiu zawodowym – kontakty, praca w zespołach, różnego rodzaju projekty i nowe doświadczenia – to wszystko zbudowało wyróżniające się CV.
– Jeszcze w trakcie studiów założyłem, razem z kolegami z koła naukowego, spółkę projektującą i produkującą bezzałogowe statki powietrzne – mówi Tomasz Siwy (High Flyers). – Obecnie jestem także właścicielem oraz prezesem firmy PRODRON, dostarczającej i wdrażającej drony klasy przemysłowej dla uczelni, gmin, służb ratowniczych i firm.

Dołączyć można w każdym momencie
Na Politechnice Śląskiej aktualnie jest zarejestrowanych blisko 190 kół naukowych. Zapisać się można w każdym momencie studiów, gdy tylko ogłoszona jest rekrutacja. Wiele kół aktywnie prowadzi profile w mediach społecznościowych. To właśnie tam informują między innymi o terminach naborów.
Nasi rozmówcy do swoich zespołów naukowych dołączali na różnym etapie studiowania. Zawsze był to dobry wybór. Niektórzy zrobili to od razu na pierwszym roku, inni dopiero po kilku semestrach. Tomasz Siwy miał nawet okazję brać udział w tworzeniu nowego koła.
– Założyliśmy High Flyers jako międzywydziałowe koło naukowe w 2010 roku na wydziale AEI, gdy byłem na pierwszym roku studiów Mechatroniki wydziału MT – tłumaczy Tomasz Siwy. – Pełne zaangażowanie w ten pomysł było jedną z najlepszych decyzji w moim życiu.
Samodzielna praca oraz jej organizacja, umiejętność zdobywania wiedzy z dostępnych źródeł, kreatywne myślenie, nauka pozyskiwania funduszy, szybkie wyciąganie wniosków z uzyskanych wyników badań plus doświadczenie i liczne kontakty – to jedne z najczęściej wymienianych przez naszych rozmówców zalet wyniesionych z przynależności do koła naukowego.
– Praca w grupie naukowej pomaga sprawdzić się w różnych rolach: inżyniera, managera, lidera zespołu. To ciekawe doświadczenie, które weryfikuje, czy na przykład ktoś lubi występować publicznie, czy woli zacisze pracowni – mówi Przemysław Olszówka (SKN Al-METH), który jest inżynierem oprogramowania i na co dzień zawodowo zajmuje się tematyką widzenia komputerowego oraz machine learning’u.
– Działalność w kole naukowym nauczyła mnie radzenia sobie w wielu zaskakujących sytuacjach, rozwiązywania nierozwiązywalnych problemów, motywowania innych i samej siebie do pracy, radzenia sobie z presją czasu, autoprezentacji w blasku fleszy i reflektorów, zarządzania dużą grupą ludzi – mówi Ewa Kocyan (SKN PolSl Racing), która pracuje w firmie DesignSurf. Tam zajmuje się projektowaniem widocznych elementów samochodów, w tym między innymi karoserii. – Przez cały okres mojej działalności w organizacji byłam członkiem zespołu aerodynamiki, którego zostałam liderem. Tworzenie całego poszycia bolidu Sw03 bez użycia ani jednej nitki i gwoździa było niezwykle rozwijającym doświadczeniem.
W kontekście potencjalnego zatrudnienia, obecność w kole naukowym to więc nie tylko pusty wpis w CV. To często prestiż. Firmy zwracają uwagę, że dana osoba w trakcie studiów postawiła na rozwój poprzez dodatkową aktywność i zaangażowanie. Zresztą, w trakcie licznych konkursów, spotkań oraz konferencji, wymiana cennych kontaktów jest tak duża, że już wtedy potrafi zaowocować dużą szansą na znalezienie zatrudnienia.

– Udział absolwenta Politechniki Śląskiej w kole naukowym przedstawia kandydata do pracy w pozytywnym świetle – osoby pracowitej, zainteresowanej tematyką pokrywającą się z realizacjami firmy – mówi dr hab. inż. Mirosław Szczepanik, prof. PŚ, opiekun naukowy SKN PolSl Racing. – SKN PolSl Racing podczas dziesięciu lat działania wypracowało markę, która jest rozpoznawalna w przemyśle, a studenci działający w kole mogą pochwalić się tym faktem. W przypadku SKN PolSl Racing, udział w zespole naukowym niewątpliwie ułatwia ścieżkę kariery zawodowej, związanej z branżą motoryzacyjną – zarówno w aspekcie podjęcia ciekawej pracy, jak i potrzebnych kompetencji. Podczas rozmowy kwalifikacyjnej absolwent może pochwalić się własnymi projektami komponentów bolidu. Nabyte doświadczenie ułatwia start również w innych gałęziach przemysłu, gdyż realizowane przez nas projekty są interdyscyplinarne.
– Praca w kole naukowym otwiera drzwi do fascynujących staży w renomowanych firmach na całym świecie – mówi Paweł Polnik (SKN Al-METH), który pracuje na kopalni na stanowisku inżynieryjno-technicznym, w chwili obecnej w oddziale Teletechniki, Automatyki i Gazometrii. – To dowód na to, że doświadczenie w nim zdobyte jest nie tylko cenne w kontekście badań naukowych, ale także cenione przez światowe instytucje i przedsiębiorstwa.
– Pracuję w dużej, zagranicznej firmie z branży motoryzacyjnej – opowiada Szymon Szczech (SKN PolSL Racing). – Gdy składałem swoje CV, byłem prawdopodobnie pierwszą aplikującą osobą z Polski. Sam proces rekrutacji pod względem długości pobił chyba rekord, ale było warto – przetarłem szlaki innym osobom z „racingowej rodziny”, których dziś mijam na korytarzach firmy.

To także przygody
Koła naukowe to również odskocznia od nauki i możliwość poznania niezwykłych miejsc na całym świecie. To z kolei – jak podkreślają rozmówcy – pozwala porównać swoje umiejętności ze studentami z innych krajów.
– Miałem zaszczyt prowadzić bolid po legendarnym torze Assen w Holandii podczas konkurencji Acceleration, odbywającej się na prostej startowej – wspomina Szymon Szczech. – Pech chciał, że podczas poprzedniej konkurencji wpadłem w poślizg i uszkodziłem podłogę. Na szczęście zespół ekspresowo naprawił pojazd – w stylu godnym Formuły 1. Po moim drugim przejeździe, w którym stres – zważywszy na poprzednie wydarzenia – był na szalonym poziomie, okazało się, że był to najszybszy przejazd w kategorii pojazdów spalinowych.
– Szczególnie pamiętam przepracowane noce i jedne zawody, na które nie dojechaliśmy, ponieważ zepsuł nam się bus. Koczowaliśmy dwie doby na parkingu przy autostradzie w Niemczech, śpiąc ściśnięci w autach – mówi Marcin Czogała (Silesia Automotive), który od miesiąca pracuje w firmie Škoda Motorsport jako konstruktor w dziale karoserii.
– Wspaniały był moment, gdy po raz pierwszy uruchomiliśmy bolid i przejechaliśmy nim kawałek na korytarzu wydziału MT – mówi Piotr Papaj. – Moja przygoda z kołem naukowym rozpoczęła się na ostatnim roku studiów. Zawsze chciałem „fizycznie” coś zbudować i dzięki działalności w Silesian Greenpower miałem ku temu najlepszą okazję. Uczestniczyłem w procesie budowy, testów i ostatecznie brałem udział w wyścigu na torze Goodwood Circuit w Wielkiej Brytanii.
– Jednym z najbardziej niezwykłych doświadczeń było zaproszenie do Lotniczej Akademii Wojskowej w Dęblinie – opowiada Paweł Polnik. – Tam mieliśmy możliwość skorzystania z symulatorów lotniczych oraz sprzętu z grupy lotniczych gimnastycznych przyrządów specjalnych, takich jak koła reńskie, na których szkolą się polscy piloci wojskowi.

Najważniejsza decyzja
Nasi rozmówcy odpowiadają jednogłośnie – gdyby mieli okazję jeszcze raz zapisać się do koła naukowego, zrobiliby to ponownie.
– Uważam, że to kluczowy element mojego sukcesu osobistego – mówi Marek Sznura (SKN AI-METH), który pracuje w międzynarodowej firmie z obszaru Automotive, rozwijającej systemy bateryjne, elektronikę, wiązki elektryczne oraz wnętrza do samochodów klasy premium. – Koło pozwala nam odkryć co lubimy, bez ponoszenia jakichkolwiek kosztów. W życiu zawodowym każda nasza decyzja „kosztuje” czas, pieniądze oraz stres.
– Uznaję to za jedną z najlepszych decyzji w życiu – podsumowuje Damian Pietryja. – Oprócz zdobycia umiejętności i doświadczenia w dziedzinie automotive, poznałem mnóstwo ciekawych i wybitnych osób, z którymi mogłem wymieniać się spostrzeżeniami.
– Odkryłem własne możliwości i zrozumiałem, czym chciałem w przyszłości się zajmować – dodaje Piotr Papaj.
– Dla mnie studia nie miałyby żadnego sensu bez PolSl Racing – komentuje Szymon Szczech. – Koło naukowe umożliwia dotknięcie wszystkiego w praktyce i zmierzenie się z prawdziwymi problemami, z którymi będziemy mieli do czynienia w pracy.
– Koło naukowe pomogło mi wybrać aktualną ścieżkę zawodową – mówi Przemysław Olszówka. – Dzisiaj, gdy spotykam się z kolegami, z którymi przesiadywaliśmy po nocach w CNT, jesteśmy zgodni, że wiele najlepszych wspomnień z okresu studiów wiążemy z ludźmi, których poznaliśmy za sprawą SKN. To osoby, które chciały coś więcej wyciągnąć z tego okresu życia.
– Poznałam wiele fenomenalnych osób i jestem przekonana, że nie byłabym w tym miejscu, w którym jestem dzisiaj, gdyby nie PolSl Racing – mówi Ewa Kocyan. – Czy to była dobra decyzja? Po głębszym zastanowieniu, nie – to była najlepsza decyzja!
tekst: Martin Huć
zdjęcia: archiwa prywatne
Tekst pochodzi z Biuletynu 1 (361) 2024
