Start - Idziemy w góry!
Idziemy w góry!

W urokliwych zakątkach Beskidów Politechnika Śląska ma dwie swoje chatki studenckie. Pierwsza z nich to chatka Akademickiego Klubu Turystycznego Watra znajdująca się w Istebnej, na Pietraszonce, a drugą jest Studencki Schron Turystyczny „Pod Solniskiem”, położony w Beskidzie Żywieckim. Ten ostatni ma bardzo ciekawą historię.
Dzieje Chatki w Lachowicach jako schroniska studenckiego rozpoczynają się w 1976 roku, kiedy to członkowie Wydziałowego Klubu Turystycznego „Maluch”, działającego przy Wydziale Matematyczno-Fizycznym Politechniki Śląskiej, postanowili wzorem innych wydziałów postarać się o własną chatkę. – Późną jesienią roku 1976 odnaleźli drewniany dom w Lachowicach, w przysiółku Adamy. W położonym wysoko ponad centrum wsi, na stokach Solniska domu nie było wówczas ani bieżącej wody, ani też elektryczności. Obiekt oficjalnie został wykupiony przez Politechnikę Śląską około 1978 roku – wyjaśnia Helena Lesz-Przybył, jedna z „chatkowych”, czyli osób zajmujących się prowadzeniem obiektu.
Chatką „Pod Solniskiem” zarządzał, jak wieloma chatkami, gliwicki „Almatur”, a obsługę zapewniali członkowie AKT „Maluch” lub ich znajomi. Przez wiele lat, często olbrzymim nakładem własnych sił, poprawiano standard schroniska, doprowadzono prąd, wodę, remontowano pomieszczenia. Przez długie lata chatka służyła turystom, jednak na przełomie wieków kolejny dzierżawca doprowadził do dewastacji obiektu. Opuszczony dom popadłby w ruinę, gdyby nie przewodnicy ze Studenckiego Koła Przewodników Górskich „Harnasie” z Gliwic, którzy podjęli się uratowania schronu „Pod Solniskiem”.
W lipcu 2001 roku Politechnika Śląska przekazała obiekt Oddziałowi Uczelnianemu PTTK, do którego należało koło „Harnasie”. Przy odbudowie i niezbędnych remontach uczestniczyło wiele osób – przewodników i ich znajomych, często też zwykłych chatkowych gości. Niebawem obiekt stał się schroniskiem, w którym nie tylko panuje prawdziwa turystyczna atmosfera, ale gdzie organizowano wiele imprez kulturalnych, podróżniczych i muzycznych. Od innych chatek studenckich wyróżnia się wolnością od alkoholu i wysokim standardem.
Od 2010 roku obsługę i dalsze poprawianie stanu obiektu, który stał się jednym z najlepiej wyposażonych schronisk studenckich, zapewnia powstały przy uczelnianym oddziale PTTK Klub Chatkowy „Adamy”.

Schron jest ogólnodostępny. Korzystają z niego głównie studenci, ale opiekunowie obiektu nikomu nie odmawiają gościny, przyjmując turystów indywidualnych, jak i grupy zorganizowane, pracowników i naukowców Politechniki Śląskiej.
Budynek chatki jest zrobiony z drewnianych bali. Obiekt ma 40 miejsc noclegowych w 4 pomieszczeniach. Nie ma łóżek, śpi się na materacach leżących obok siebie na podłodze. W chatce jest dostęp do ciepłej wody. Łazienka jest wyposażona w 2 toalety, 2 kabiny prysznicowe, 2 umywalki oraz zlew roboczy. Chatka nie prowadzi bufetu, jedzenie trzeba przywieźć ze sobą, ale na miejscu jest dobrze wyposażona kuchnia.
– Turyści znajdą tam wszystkie niezbędne sprzęty konieczne do przygotowania posiłku, zjedzenia go i posprzątania po sobie. Gotujemy na pięknym, kaflowym piecu kuchennym, wyposażonym w opalany drewnem piekarnik – opowiada Helena Lesz-Przybył.
Chatka jest doskonałą bazą wypadową do górskich wędrówek, między innymi na Jałowiec, Babią Górę czy Lachów Groń. Zatrzymując się w niej, można zwiedzić Beskidzkie Centrum Zabawki w Stryszawie, ruiny posterunku granicznego na przełęczy Cichej czy zobaczyć kapliczkę Loretańską w przysiółku Wsiórz.
– Na pewno warto do nas przyjechać. Zawsze spotyka się tutaj ciekawych ludzi, a wieczorne rozmowy i dyskusje przeciągają się nieraz do wschodu słońca. Można też zaszyć się w hamaku na loggi północnej by cieszyć się ciszą i widokiem. Nasza chatka ma na pewno swój niepowtarzalny klimat. Zawsze znajdzie się tu coś ciekawego do zrobienia, od chodzenia po górach, przez granie na gitarze, planszówki, majsterkowanie, po zjeżdżanie po śniegu na oponie z traktora, a przede wszystkim rozmowy z ludźmi. Jak powiedział kiedyś nasz kolega Jacek Ginter: „tu jest ładnie, nawet kiedy jest brzydko” – mówi pani Helena.
tekst: Jolanta Skwaradowska
zdjęcia: Krzysztof Gronowicz
Tekst pochodzi z Biuletynu 10 (370) 2024