Chińska lekcja

Share on facebook
Facebook
Share on linkedin
LinkedIn
mmexport1718719150111

Politechnika Śląska współpracuje z dwiema uczelniami chińskimi – Yanshan University i Shenyang University of Technology. Współpraca pozwala m.in. na wyjazdy naukowe i współpracę dydaktyczną naszych pracowników. Naukowcy Politechniki Śląskiej prowadzą zajęcia w Chinach i przy okazji poznają nowoczesne technologie. Pod kątem innowacji Chiny są bowiem krajem wysoko rozwiniętym, dlatego staż w tym azjatyckim kraju to cenna lekcja. Zapytaliśmy naukowców Politechniki Śląskiej, którzy mają za sobą cenne doświadczenia pracy w Chinach, czego nauczyły ich wyjazdy w ten odległy zakątek świata.

Bariera językowa nie taka straszna
Możliwości czekają, potrzeba tylko odwagi by spakować walizki, zostawić pewną i komfortową posadę w politechnicznych salach i laboratoriach i przeżyć prawdziwą naukową przygodę. Wyzwaniem, które często blokuje przed podjęciem ostatecznej decyzji jest dla polskich naukowców bariera językowa, ale i z tym można sobie poradzić.

– Wiem, co mówię, bo akurat w mojej dyscyplinie – inżynierii chemicznej, sytuacja jest podwójnie skomplikowana – przyznaje dr hab. inż. Marcin Lemanowicz, prof. PŚ, który ma za sobą już staż w trzech chińskich uniwersytetach: Handan University (2 miesiące), Shenyang Ligong University (1 miesiąc) oraz Hunan University of Humanities, Science and Technology (kilka dni). – Układ okresowy pierwiastków jest „uniwersalny” – będzie tak samo zapisany w języku polskim jak i w języku angielskim. Ale nie w chińskim. Tu każdy pierwiastek ma swój własny znak składający się z dwóch części. Pierwsza część przedstawia grupę, do której pierwiastek należy: np. „złoto” (metale), „powietrze” (gazy), „skała” (niemetale). Druga część to zapis fonetyczny, czyli sposób w jaki dany znak powinien być czytany. Śmieszny jest przykład polonu – pierwiastka nazwanego na cześć Polski. Ponieważ Polska w języku chińskim to Bōlán, natomiast polon w języku chińskim to Pō. Tak więc głoski się nie zgadzają! I jak tu się dogadać – żartuje prof. Lemanowicz.

Na szczęście nauczyciele wyjeżdżający do Chin nie są zdani wyłącznie na siebie. Dr inż. Bartłomiej Pawlik, który na Uniwersytecie Yanshan w Qinhuangdao był już dwa razy – w roku 2023 spędził tam 4 tygodnie, a w 2024 – 5, uczył studentów rachunku prawdopodobieństwa i statystyki matematycznej (podczas każdego wyjazdu było to 96 godzin lekcyjnych) i opowiada o tym ze spokojem. – W trakcie prowadzonych przeze mnie zajęć na sali zawsze był obecny nauczyciel wspomagający, który po zajęciach poświęcał chwilę na omówienie ze mną i z chińskimi studentami, którzy mieli pytania, zagadnień, których nie byli pewni. Starał się też momentami pełnić rolę tłumacza – wspomina.

Oprócz opiekuna dydaktycznego podczas prowadzonych zajęć, goście z Politechniki Śląskiej mogą też liczyć na opiekuna w sprawach związanych z codziennym funkcjonowaniem w obcym kraju. – Dzięki nim mieliśmy nie tylko łatwiejszy dostęp do infrastruktury uczelni, ale także okazję, by lepiej poznać chińską kulturę i codzienne życie. Opiekunowie pomagali również w logistyce, dzięki czemu mogliśmy w pełni skupić się na pracy dydaktycznej – dodaje dr hab. inż. Jarosław Kaczmarczyk, prof. PŚ z Wydziału Mechanicznego Technologicznego.

Studiowanie po chińsku
Różnorodność prowadzonych przez naukowców Politechniki Śląskiej przedmiotów i liczba godzin, jakie przepracowali z chińskimi studentami pozwoliła im dostrzec różnice w systemie edukacji w Polsce i Chinach. Z jednej strony, w obydwu krajach panuje atmosfera sprzyjająca przekazywaniu wiedzy, z drugiej zaś widać różnice w sposobie nauczania.

– Z reguły w Polsce wykładowcy wchodzą ze studentami podczas wykładu w interakcję. Pomimo, że posługujemy się prezentacjami multimedialnymi, dodatkowo rysujemy coś na tablicy, zadajemy pytania, prowokujemy do dyskusji i samodzielnego myślenia. Jest to olbrzymim zaskoczeniem w Chinach. Tam wykładowca po prostu przedstawia materiał, który ma omówić. Natomiast studenci bardzo niechętnie wchodzą w jakiekolwiek interakcje z wykładowcami – zauważył prof. Lemanowicz. Prof. Kaczmarczyk z kolei przekonał się, że chińscy opiekunowie dydaktyczni mogą zasugerować studentom utworzenie grupy dyskusyjnej nt. zajęć w formie online, co może okazać się sporym wyzwaniem dla nauczyciela prowadzącego ćwiczenia.

Dr inż. Tomasz Moroń zaś zwrócił uwagę na czas nauki chińskich studentów. – Zajęcia w Chinach są organizowane w formie dwóch 45-minutowych bloków z 5-minutową przerwą i półgodzinnym odstępem między każdym dwulekcyjnym blokiem. Potem następuje 2-godzinna przerwa, a jak przerwa – to często drzemka… i studenci wracają na pozostałe 4 bloki zajęć. Zajęcia kończą się czasem o godz. 22.00. U nas – nie do pomyślenia – przyznaje Tomasz Moroń.

Jarosław Kaczmarczyk dostrzegł także różnicę w dostępności do sal dydaktycznych i laboratoriów, które po zakończonych zajęciach nie były zamykane na klucz, a otwarte dla studentów.
– Często widziałem studentów, którzy w małych grupach gromadzili się przy tablicy, rozwiązując wspólnie różne problemy naukowe. To było niezwykle budujące – widać było ich pasję, zaangażowanie i chęć doskonalenia się. Szczególnie w soboty i niedziele, kiedy nie mieli swoich regularnych zajęć dydaktycznych, a korzystali z tych sal, by przygotować się do kolokwiów, egzaminów czy innych wyzwań akademickich – wspomina prof. Kaczmarczyk. – Ten swobodny dostęp do przestrzeni edukacyjnych tworzył unikalną atmosferę, w której nauka stawała się czymś więcej niż tylko obowiązkiem – była stylem życia i sposobem na osiągnięcie sukcesu – dodaje.

Z drugiej jednak strony, o swobodnej atmosferze podczas egzaminów mowy nie ma. Zdarza się, że prowadzący egzamin stosują zagłuszacze sygnału GPS, aby uniemożliwić studentom korzystanie z jakichkolwiek urządzeń ułatwiających rozwiązywanie zagadnień.

IMG-20240520-WA0010-topaz-faceai-enhance-2.6x

Doścignąć chińskie technologie
Chińscy studenci mają o co walczyć, 30% najlepszych dostaje szansę studiowania za granicą. – To niezwykle motywuje młodych ludzi, którzy wiedzą, że osiągnięcie wysokich wyników otwiera drzwi do nauki na najlepszych uniwersytetach świata. Najczęściej chińscy studenci wybierają na dalsze studia takie kraje jak Australia, Stany Zjednoczone czy Anglia. Uniwersytety w tych krajach oferują nie tylko wysoki poziom edukacji, ale także prestiż, który znacząco wpływa na ich dalszą karierę – mówi Jarosław Kaczmarczyk.

Głód poszerzania wiedzy idzie w Chinach w parze z rozwojem najnowocześniejszych technologii.
|
– Pociągi poruszające się z prędkością ponad 300 km/h są tam standardem, a te na poduszce magnetycznej osiągają prędkość przekraczającą 600 km/h. To pokazuje, jak zaawansowana jest infrastruktura w Chinach. Poza tym, wielopiętrowe budynki mieszkalne od 30 do 55 pięter są tu widokiem powszechnym – dodaje prof. Kaczmarczyk.

Dr Anna Kiljan, reprezentująca Wydział Mechaniczny Technologiczny zwróciła też uwagę na liczbę pojazdów elektrycznych poruszających się po chińskich drogach.

– U nas się o tym dyskutuje, a tam to już działa i to na wielką skalę. Moim zdaniem, 95% samochodów poruszających się po tamtejszych drogach to tzw. elektryki – mówi dr Kiljan. – Kiedyś Chiny kojarzyły nam się z produktami niskiej jakości. Dziś ten pogląd nie ma racji bytu, obserwując to jak zmieniła się chińska gospodarka. Chińska marka produkująca samochody elektryczne wyprzedziła w produkcji Teslę. Rozwój technologiczny widać tam także na przykładzie baterii elektrycznych oraz komunikacji radiowej 5G i 6G – dodaje Kiljan.

Mając na względzie tak rozwinięte technologie nie sposób zastanowić się, jak wiele korzyści z pobytu w Chinach wyciągnęli nauczyciele z Politechniki Śląskiej, którzy już wrócili na Śląsk.

– Obecnie rozważamy, wraz z partnerem z Chin, aplikowanie o grant badawczy w ramach programu SHENG, ogłoszonego przez Narodowe Centrum Nauki (program mający na celu wsparcie współpracy pomiędzy polskimi i chińskimi uczelniami). Nasi naukowcy są również w zespołach, które aplikują o wsparcie finansowe w Chinach – mówi prof. Lemanowicz.

To nie jedyna korzyść wynikająca z wyjazdu do Państwa Środka.

– Prowadzenie zajęć w języku angielskim w Chinach pozwoliło mi na lepszą komunikację i współpracę z chińskimi studentami zdobywającymi wiedzę na Politechnice Śląskiej w Polsce, ale też pozwoliło zaczerpnąć kilka metod nauczania, których dotąd nie stosowałem – dodaje prof. Kaczmarczyk.

Nauczyciele z pewnością przywieźli z wyjazdów do Chin także walizki pełne doznań kulturowych i smakowych. Warto tu wspomnieć o niezwykłej umiejętności posługiwania się pałeczkami podczas posiłków na chińskich stołówkach, fascynującym rytuale parzenia herbaty czy wycieczek na Wielki Mur Chiński, do Zakazanego Miasta, Świątyni Nieba w Pekinie oraz miasta Szanghaj. Zainteresowani kolejnymi wyjazdami dydaktycznymi na chińskie uniwersytety powinni zgłaszać się do wydziałowych koordynatorów w celu aplikacji do udziału w projekcie.

tekst: Katarzyna Siwczyk
zdjęcia: arch. pryw.

Tekst pochodzi z Biuletynu 2 (374) 2025

© Politechnika Śląska

Polityka prywatności

Całkowitą odpowiedzialność za poprawność, aktualność i zgodność z przepisami prawa materiałów publikowanych za pośrednictwem serwisu internetowego Politechniki Śląskiej ponoszą ich autorzy - jednostki organizacyjne, w których materiały informacyjne wytworzono. Prowadzenie: Centrum Informatyczne Politechniki Śląskiej (www@polsl.pl)

Deklaracja dostępności

„E-Politechnika Śląska - utworzenie platformy elektronicznych usług publicznych Politechniki Śląskiej”

Fundusze Europejskie
Fundusze Europejskie
Fundusze Europejskie
Fundusze Europejskie