Start - Inne

Ósmego lipca zmarł w wieku 98 -miu lat Prof. Józef SZARAWARA pionier turystyki w Politechnice Śląskiej. Wielokrotny uczestnik naszych wycieczek w góry.
W załączniku wspomnienia o profesorze.
Wiersze naszego starszego kolegi absolwenta Politechniki z 1950 r.
Do Stowarzyszenia dotarł list Pana Andrzeja Porębskiego wraz z tomikiem poezji jego ojca Jana Porębskiego, który ukończył Politechnikę Śląską w roku 1950. W tomiku jest szereg utworów związanych z Politechniką i Gliwicami.
Poniżej zamieściłem kilka z nich.

Politechnice Gliwickiej (16 II 1952)
Jak do kochanki
z najpiękniejszych lat
zmęczony życiem
zdradzony przez świat
wróciłem do Ciebie dziś.
Chcę
Na twoich uliczkach
murach starej bursy
znaleźć choć ślady życia
życia, które było piękne.
Odszedłem od Ciebie inżynierem.
Nie dali mi
dokumentacji technicznej
do nowego, trudnego życia.
Bezmiarem niepotrzebnej pracy
zakryli mi radość i nadzieję.
Moja Politechniko ! (25 V 1994)
Kocham Cię mocno i gorąco
jak przed pięćdziesięciu laty.
Powiedz – czy nic nas nie czeka
Oprócz podróży w zaświaty.
Proszę Cię na mą miłość
tak bardzo – ze łzą w oku
pozwól mi jeszcze pozostać
na ostatnim roku.
Maże urlop dziekański?
Zaległe dwa egzaminy?
Na pewno coś wymyślisz-
Powodów mogą być tuziny
U Cesi oblałem kolokwium
oprułem wzmacniacze mocy
chociaż im poświęciłem
kilka zarwanych nocy.
Lampy elektronowe
to też piekąca rana:
oblałem fotodiody –
próżniowa i gazowana!
Równanie linii nie wyszło -
choć czasem student się stara.
Trudno za pierwszym razem
Było zdać u Malara.
Czy mogę jeszcze powtórzyć
po pięćdziesięciu latach
teraz – tutaj –w Gliwicach
czy później – w zaświatach.
Czy mogę stanąć w ogonku
po obiad w stołówce na Strzody?
Naprawdę - nie mam diety –
ja ciągle jestem młody.
Daj drugą radość dyplomu –
Nadzieję.. ,że przyszłość będzie udana!
Tak bardzo proszę Cię o to
Moja Uczelnio Kochana
Gliwice
Miasto moje
Najdroższe ze wszystkich miast.
Jestem tu – by Cię uścisnąć, pożegnać ostatni raz.
Chcę przejść uliczkami młodości
Utrwalić wzrokiem sale i bursę
Cmentarz, gdzie został mój zapał
nie chcę
i nie powiem Ci
że źle i ciężko
że szare dni
że przygniatają
że zamazują Twój obraz
że idzie się w bólu i bez kropli nadziei
na przyszłość.
Moim Gliwicom (19 V 1957)
Miasto. Miasto kochane
najpiękniejsze z miast;
Unieś w górę semafor -
daj mi wolny wjazd
Otwórz uliczki - jak serce,
daj wspomnień szczodry zdrój!
Zawsze mam gdzieś pod sercem
Kochany obraz Twój!
To tutaj - był najpiękniejszy
zakątek naszego świata.
Miasto - przypomnij mi o tym -
Choć już minęły lata
Daj tę dobrą kompanię
i radość tamtych dni -
Miasto - miasto kochane
Ty nie odmówisz mi!
Gliwice - Juwenalia (19 V 1957)
Dzień był majowy taki
w słońcu mieniły się żaki:
żółte, zielone, czerwone,
paradnie przystrojone
żaki, gliwickie żaki!
Słońce w ich oczach się śmiało,
włosy łagodnie muskało
Hej, żaki!
A uśmiech dźwięczał wokoło
szczerze, głośno, wesoło
o - taki!
Stroje z przeróżnych wieków;
co kolorów - człowieku! -
bawi wzrok naokoło.
Pod sklepieniem nieba
niewiele młodym trzeba
by było wesoło.
Dzień był majowy taki
w słońcu mieniły się żaki
gliwickie - takie kochane.
Pełno uśmiechu, zabawy - urody;
Psiakość - jak dobrze być młodym
O żaki