WYPRAWA NA SZCZYT KAZBEK W KAUKAZIE 3-14.10.2012r.
Jeden z naszych kolegów Adam Korzonek zdobył szczyt Kazbek w Kaukazie. Chce się podzielić z nami swoimi spostrzeżeniami.
Kazbek jest jednym z najwyższych i najpiękniejszych gór na Kaukazie. Jest zlokalizowany we wschodniej części centralnego Kaukazu w Oseti Południowej. Tak samo jak Elburs, Kazbek jest wygasłym wulkanem. Wysokość: 5047m n.p.m. Pomysł na wyprawę w góry Kaukazu zrodził się rok wcześniej po powrocie z Mont Blanc. Podbudowany sukcesem wejścia na najwyższą górę Alp, z optymizmem przygotowywałem się do kolejnego wyjazdu. Za wyborem Kazbeku przemawiało to, że leży w Gruzji. Z relacji na forach dowiedziałem się, że Gruzini są bardzo gościnni, a w szczególności do Polaków. Zaopatrzyłem się w nowe buty, które rozchodziłem na schodach mojego 10 piętrowego bloku oraz w plecak wypchany do oporu. Podróż Rybnik Warszawa przebiegła lekko i przyjemnie. Na lotnisku mały tunning bagażu za pomocą taśmy streczowej. Samolot w nieco ponad 3 godziny dotarł do Tbilisi. Już na płycie lotniska nadarzyła się szansa okazyjnego noclegu w hostelu, którego szef leciał z nami z Polski. Rano poszukiwania gazu w stolicy Gruzji nie powiodły się, ostatnią nadzieją była Kazbegi (Stepantsminda to nazwa gruzińska), skąd wyrusza się na szlak. Podróż Gruzińska drogą wojenną z Tbilisi do Kazbegi około 150 km to ciekawe i mocne przeżycie. Swobodnie chodzące krowy i inny inwentarz na jezdni to widok powszedni. W Kazbedze nie było problemu z zakupem gazu i ze znalezieniem noclegu nawet ze śniadaniem. Rano przejazd w pobliże świątyni Gergeti samochodem z napędem na cztery koła i można było ruszać na szlak. Pogodę mieliśmy przyzwoitą, szlak trochę zamotaliśmy, ale dosyć łatwo przeprawiliśmy się przez wodę spływającą z lodowca, a później przez sam lodowiec. Po 10 godzinach marszu wymęczeni i skłóceni ze sobą rozbiliśmy namioty na morenie bocznej - do stacji meteo zabrakło godziny. Nazajutrz przenieśliśmy namioty w pobliże stacji meteo, gdzie poznaliśmy Gruzina Grigora i przekonaliśmy się o prawdziwej gruzińskiej gościnności. Przegadaliśmy nie jedną godzinę. Grigori poprzedniego dnia obserwował nasze występy na szlaku i przygotował dla nas gorąca herbatę, ale niestety nie było nam dane dotrzeć tego dnia do stacji. Gio taką miał ksywkę nasz przyjaciel Gruzin, to prawdziwy Człowiek Gór z wykształcenia speoolog, nurek, ratownik górski przewodnik wraz z rodziną mieszka w Kazbedze. Spotkanie z Grigorem na długo pozostanie w mojej pamięci. Opowiedział nam o Gruzji, górach i ludziach, których sam spotkał w górach, o akcji ratunkowej w której sam uszedł z życiem, a czterech jego towarzyszy zginęło pod lawiną. Po jego wskazówkach udaliśmy się na aklimatyzację w okolice małej kapliczki zrobionej z wagonika kolejki linowej. Po aklimatyzacji razem z przewodnikiem przy świetle czołówki o 3,30 ruszyliśmy w drogę na szczyt. Trochę wiał wiatr, ale aura była całkiem znośna. Po czterech godzinach rozwidniało się i zobaczyliśmy nasz cel Kazbek, jednak wysokość dała się we znaki, nasze tempo i tak wolne stawało się jeszcze wolniejsze. Osiem godzin od wyjścia ze stacji meteo udało się nam zdobyć szczyt, niestety zbiegło się to z atakiem gruzińskiej zimy, (potężny mróz i gęsta mgła wraz z huraganowym wiatrem). Warunki pogodowe pozwoliły na zrobienie jednego jedynego zdjęcia, sprzęt odmówił posłuszeństwa. Po całych dwóch minutach na szczycie trzeba było wracać. Z oblodzonymi sprzętem, zmęczeni i zziębnięci po kolana w śniegu schodziliśmy we mgle przy zerowej widoczności i wietrze przewracającym człowieka. Było bardzo ciężko i gdy wpadłem po pas do śniegu dopadło mnie zwątpienie. Po kolejnych dwóch godzinach ukazała się krawędź góry, która umożliwiła nam powrót. Cali i zdrowi po trzynastu godzinach wróciliśmy do stacji meteo. Po powrocie okazało się, że nasz namiot nie wytrzymał naporu huraganowego wiatru i zmuszeni byliśmy skorzystać z niekończącej gościnności Grigora, któremu zrelacjonowaliśmy nasze dokonania. a gościnności nie było końca. Następny dzień przeznaczyliśmy na wielki odpoczynek. Spakowani pożegnaliśmy się i powrót do cywilizacji.
Kilka następnych dni spędziliśmy na zwiedzaniu Tbilisi i okolic, przy okazji poznaliśmy kilku ciekawych ludzi. Przekonałem się, że Gruzja to bardzo ciekawy kraj o bogatej historii z przecudowną przyrodą i świetnymi ludźmi. Zakosztowałem gruzińskiej kuchni i wspaniałego wina, a słynna gruzińska gościnność to cecha godna polecenia turystom. W planach już kolejna wyprawa mam nadzieję, że równie ciekawa.